niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 7

Ostatni spokojny tydzień przed przyjazdem Ashley minął znacznie szybciej niż bym tego chciała. Ale w końcu musiał nadejść ten dzień. Na moje szczęście mama zgodziła się, że sama pojedzie po dziewczynę na lotnisko, a ja w tym czasie mogłam zostać w domu i popisać z twitterową przyjaciółką.
Minęło około 2 godzin i usłyszałam otwieranie się drzwi domu. Wróciła ta bardziej ukochana córeczka. Oczyyywiście.
Zamknęłam wszystkie strony internetowe i postanowiłam, że zejde na dół zanim moja mama zaczęłaby krzyczeć żebym do nich dołączyła. Oczywiście nie miałam na to ochoty, ale w tym temacie nie miałam jakiegokolwiek wyboru.
Odetchnęłam głeboko i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach zauważyłam, że dziewczyna uśmiecha się do naszej matki, po czym wspólnie zaczęły się z czegoś śmiać, ale nawet nie interesował mnie powód ich rozbawienia.
Obje odwróciły głowy w moją stronę. Ashley obdarzyła mnie sztucznym uśmiechem i rzuciła krótkie "cześć". Kąciki moich ust uniosły się w jak najbardziej naturalnym geście i powitałam ją tym samym słowem.
Miałam być dla niej miła.
Miałam przynajmniej udawać.
Na aktorkę raczej się nie nadaje, ale uważam, że jeśli bardzo się postaram to nawet może moja mama zauważy, że 'naprawdę' pogodziłam się z przyjazdem siostry.
- Uszykuje ci coś do jedzenia. Pewnie jesteś zmęczona. - pogładkała ramie dziewczyny - porozmawiajcie ze sobą, tak dawno siebie nie widziałyście. - odwróciła swój wzrok na mnie i zniknęła za drzwiami kuchnii.
Ruszyłam w stronę salonu i usiadłam na kanapie, okazało się, że blondynka podążyła w moje ślady i usiadła obok mnie.
Siedziałyśmy cały czas w ciszy, więc postanowiłam, że przerwe ją pytaniem które kłębiło się od kilku dni w mojej głowie.
- Co tak właściwie zdażyło się, że postanowiłaś tu przyjechać?
Ashley zastanowiła się, jakby nie była pewna czy chce mi to powiedzieć lub nie wiedziała jak to powiedzieć.
- Znalazł sobie jakąś laskę, która ma dwójkę synów i na dodatek wprowadziła się do nas.
Jej słowa mnie na prawdę zaskoczyły. Nigdy nie wyobrażałam sobie mojego ojca z inną kobietą niż z moją mamą. Na dodatek WOW wprowadza się do niego. Więc albo znali się przed rozstaniem naszych rodziców, albo mój ojciec na prawdę zwariował.

                  ___Ashley___

Między nami znów zapadła cisza, ale nie miałam zamiaru jej przerywać. Chociaż wyjechałam z domu to i tak nie miałam zamiaru pogodzić się z Emily.
Przyznaje - ta nasza 'wojna' zaczęła mnie już męczyć.
Czemu nie możemy 'grać w jednej dróżnynie'? Przecież tak czy siak musimy kiedyś dojść do porozumienia. A skoro mamy znów razem zamieszkać, lepiej żeby stało to się jaknajszybciej, bo nie potrzebuje znów kolejnego wroga.

______

Bardzo przepraszam jeśli pojawiły się jakieś literówki, których ja nie zauważyłam, ale pisałam cały rozdział na telefonie :)))
Mam nadzieje, że skomentujecie po przeczytaniu.

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 6

''Nie dawno dużą ilością fanów cieszy się zespół Room94 - rozległ się głos faceta w radiu - Room 94 jest to zespół pochodzący z Londynu w którego skład wchodzą trzej bracia Kieran Lemon, Dean Lemon, Sean Lemon, oraz ich przyjaciel Kit Tanton.''
-Kieran? - spytałam unosząc w zdziwieniu brew, czego chłopak nie zauważył, ponieważ jego wzrok wciąż był skierowany na jezdni przed nami.
-Miałem ci powiedzieć...kiedyś...
-Jesteś piosenkarzem i mi o tym nie powiedziałeś? Czemu?
-Aghhh... to długa historia, kiedyś miałem dziewczynę, a po jakimś czasie ze mną zerwała. Jak się potem dowiedziałem miała nadzieje, że staniemy się bardziej znani, a ona chciała być sławna. A, że nasze koncerty ograniczały się do mniejszej ilości osób niż sobie wyobrażała postanowiła, że nie warto tracić na mnie czas.
-Ahhh... na prawdę? To chore, że ludzie tak robią - stwierdziłam od razu. - Więc sądziłeś, że natknęłam się na ciebie w sklepie tylko dlatego, że chce być znana jako dziewczyna Kierana Lemona? I mówisz mi, że przyczepiłeś się do mnie tylko dla mojej sławy? - zaśmiałam się.
-Naprawdę jestem aż taki natarczywy? - spytał, a w jego głosie wydawało mi się, że wyczułam odrobinę obawy.
-Nie, tylko żartowałam. Naprawdę cię lubie.- powiedziałam, a zaraz po tym dotarło do mnie o czym mówiłam.- to znaczy lubie cię, na tyle, na ilę lubi się kogoś poznanego kilka dni wcześniej.
-Też cię lubie. Nawet bardziej niż na tyle, na ile można lubić osobę poznaną tak nie dawno.
Czy ten kretyn właśnie się ze mnie naśmiewał ?!
-Głupek. - dźgnęłam go w ramie. - w każdym razie możesz wiedzieć, że gdy tylko uda mi się wybłagać od ciebie autograf i sprzedać go za miliony na allegro to wrócę do Londynu.
-A moim autografie możesz tylko pomarzyć.
-No dobrze - udałam obrażoną.
-Okej, może kiedyś sobie zasłużysz na autograf. Tymczasem... jesteśmy już na miejscu.
Rozejrzałam się dookoła, ale w sumie nie dostrzegłam nic specjalnego, żadnego specjalnego miejsca. A przed nami jedynie kawałek zieleni.
-Co masz w planach ? - wypytywałam go, gdy wysiadaliśmy z auta.
-W padłem na pomysł, że miło byłoby po prostu posiedzieć sobie, na pikniku i porozmawiać o czymś fajnym.
Wyciągnął z bagażnika duży wiklinowy koszyk, po czym pokierował mnie w odpowiednią stronę. Kawałek dalej zaszliśmy na miejsce gdzie było średniej wielkości jezioro, kilka drzew i troche pustego miejsca z ładnie posadzoną trawą. Kieran położył koszyk na ziemi, po czym go otworzył i wyjął z niego koc, który zaraz rozłożył obok.
Usiadłam na końcu koca i obserwowałam chłopaka, który wyjął z kosza kartonowe opakowanie pizzy.
-Czy ty żywisz się czymś innym niż pizzą?
-Czasami. - uśmiechnął się.
Po chwili siedzieliśmy już razem jedząc naszą... kolacje, czy jak by to można było nazwać.
Rozmawialiśmy o koncertach Kierana i o tym jak spędzają czas podczas trasy i mogę przyznać, że bardzo chciałabym robić coś takiego jak oni. Zarabiają pieniądze z koncertów, robią to co kochają, ludzie ich uwielbiają, ale oprócz tego mają też życie prywatne co często tracą sławniejsze osoby.
Po jakimś czasie gdy zorientowaliśmy się, że jest już prawie zupełnie ciemno, a my tego nie zauważyliśmy przez nasze ciekawe tematy rozmów, postanowiliśmy wrócić do domu.
Kieran zapakował wszystkie rzeczy do samochodu, po czym ruszyliśmy w stonę mojego domu, Oczywiście Kier zaproponował, że może puścić ich płytę, więc bez zastanowienia zgodziłam się na jego propozycję. Mogę przyznać, że muzyka bardzo mi się podobała, ale nie miałam czasu na wysłuchanie wielu piosenek, bo dojechaliśmy pod mój dom.

xxx

Od 17 sierpnia 2013 roku nie było nowego rozdziału. Hahahah, ale to nie ważne XD Nudziło mi się, więc przeczytałam całość jeszcze raz i napisałam ten rozdział.

Wiem, że zapewne ten rozdział był ostatnią rzeczą jakiej spodziewaliście się na tym świecie, ale no cóż... HAHAHAH

sobota, 17 sierpnia 2013

"Wreszcie" ( część 1 )

Sorki, że tak długo nie było nowego rozdziału, nie miałam weny, najgorsza jest końcówka LOL
Mniejsza o to :D

---------------------------------------------

   Może właśnie tego potrzebowałam. Żeby ktoś mnie przytulił. Pocieszył. Po prostu, żeby przy mnie był.
   Nie ważne, że znałam go dopiero od dwóch dni, mógłby być mi nawet obcym. No może nie do końca. Ale czułam się przy nim taka bezpieczna. Przy nim nic nie mogło pójść źle.
   Mogłabym spędzić tak całe wieki. W jego uścisku. Obejmował mnie, swoimi tak dobrze zbudowanymi ramionami. Czułam w tym troskę, której jeszcze nigdy nie czułam, nawet moja mama mnie tak nie przytulała, gdy byłam jeszcze mniejsza.
   Czułam w swoich włosach jego oddech.
   Tak po prostu mogłam się do niego przytulić, wypłakać w jego koszule, jakbyśmy byli przyjaciółmi od dziecka.
-Dziękuję – wyszeptałam.
-Nie musisz mi za nic dziękować – usłyszałam jego cudowny głos.
-Musze – wyswobodziłam się z jego uścisku, żeby spojrzeć w jego oczy – to dla mnie wiele znaczy, no wiesz, znamy się od dwóch dni, a już wiem, że mogę na ciebie liczyć, w każdej sprawie.
-Właściwie znamy się już od trzech dni – uśmiechnął się, natychmiast odwzajemniłam jego uśmiech - proszę cię, nie płacz – wytarł krople łez spływającą po moim policzku wierzchem dłoni.
-Postaram się. Przepraszam, że musiałeś w tym uczestniczyć. Może nie wiesz co to dla mnie znaczy, ale …
-Nie musisz mi o tym opowiadać – przerwał mi widząc, że znów staje się smutniejsza.
-Ale chce, więc wiesz już, że moi rodzice się rozwiedli. Moja siostra jest ode mnie o dwa lata młodsza i jakoś nigdy się ze sobą nie dogadywałyśmy, od czasu gdy zaczęła łazić i mówić – próbowałam trochę rozładować atmosferę, żeby znowu się nie popłakać – może tego nie zrozumiesz, ale na samym początku nienawidziłam jej. Nienawidziłam jej po prostu za to, że tu była, że istniała. Moi rodzice poświęcali jej tyle czasu, a ja nie mogłam zrozumieć, że jest jeszcze mała i potrzebuje więcej opieki niż ja. Ale później zaczęła wykorzystywać to, że jest tą lepszą córeczką. Po prostu chciała mi pokazać, że moi rodzice mnie nie kochają. Nawet nie wiem, czemu to robiła. Zaczęłam z czasem coraz więcej czasu spędzać po za domem, chodziłam na różne imprezy, nocowałam u przyjaciół, robiłam wszystko, by jak najmniej czasu spędzać w domu. Zaczęłam się oddalać od moich rodziców. Po jakimś czasie, moi rodzice zaczęli się kłócić, z czasem coraz więcej, aż w końcu poinformowali mnie o swoim rozwodzie. Po rozprawach sądowych, sąd podjął decyzję, że ja zostanę z mamą, a moja siostra z tatą, nawet nie wiedziałam, że można tak zrobić, że można rozdzielić tak rodzeństwo. Ale przynajmniej, nie muszę non stop widzieć Ashley i się z nią kłócić, a nasi rodzice nie muszą płacić, żadnych alimentów, czy czegoś tam. Nie chcę teraz znów oddalić się od mojej mamy, bo czuję, że nasze relacje się polepszyły w ostatnim czasie – po tym wyznaniu zrobiło mi się naprawdę lekko na sercu, jeszcze nie czułam aż takiego uczucia, może i wyznawałam już ludziom prawdę, ale nigdy takie słowa nie przechodziły przez moje usta tak ciężko.
   Było mi już lepiej, ale Kieran i tak przytulił mnie do siebie i znów mogłam wtulić się w jego miękką koszulę.
   Nagle usłyszałam wibrację telefonu, ale to nie był mój telefon. Musiałam odkleić się, od tak bardzo przyciągającej koszuli, a mój znajomy zaczął czytać sms-a.
-Kto to ? – spytałam.
-Dean, pyta kiedy będę, bo robią pizze.
-Już idziesz – powiedziałam smutna.
-Jest już po 16 – poinformował mnie.
-Serio ? – zdziwiłam się, Kieran tylko na potwierdzenie lekko pokiwał głową z uśmiechem – jak ten czas szybko mija.
-Spotkamy się potem ?
-Jeśli jeszcze nie masz mnie dość, to z chęcią się stąd wyrwę.
-To ooo… 19, pod twoim domem ? –zaproponował.
-Mmm… nie wiem czy dam radę tyle wytrzymać – uśmiechnęłam się.
-Dasz radę, na pewno, to ja już lecę, bo zjedzą mi całą pizze – wstał z łóżka, ja też się z niego podniosłam.
-Ale nawet mi nie powiedziałeś jakie będziemy mieć plany na wieczór.
-Niespodzianka – poruszył dziwacznie brwiami.
Musisz mnie kiedyś tego nauczyć.
-Czego ? – powiedział zdziwiony.
-Tego ruszania brwiami – spróbowałam go naśladować, ale z pewnością mi to nie wyszło, bo Kieran wybuchnął śmiechem.
-Z tym trzeba się urodzić – jeszcze raz to zrobił – to pa.
-Nie obrazisz się jeśli nie odprowadzę cię na dół, wiesz o co mi chodzi.
-Jasne, do zobaczenia – pocałował mnie w policzek.
-Cześć.
   Odprowadziłam go wzrokiem aż do schodów. Po czym usiadłam znów na łóżku. Czułam się trochę dziwnie, bo z jednej strony ten dzień był taki cudowny ze względy na Kierana i jeszcze się nie kończył. A z drugiej strony niedługo przyjeżdża Ashley, przez co pokłóciłam się z mamą. E tam, teraz to mnie nie obchodzi, bo za trzy godziny miałam spotkać się z miłością mojego życia. Jestem chora, ledwo co się znamy, a ja mówię, że jest miłością mojego życia. Zapomniałam o tym, że nigdy nie będziemy razem.
   No cóż, miałam jeszcze dużo czasu więc włączyłam laptopa. Otworzyłam trzy karty: w pierwszej youtuba na którym od razu włączyłam moją ulubioną piosenkę „Green Day – Uh love”. W drugie facebooka, a w trzeciej tweetera. Na fejsie jak zawsze kilka nowych zaczepek i zaproszeń do zagrania w gry, tak samo nudno było na tweeterze, a jednak… . Nowy follow od jakiegoś nieznanego mi konta. Oczywiście jak zawsze zrobiłam follow back. Jestem taka miła i skromna do tego. Uśmiechnęłam się pod nosem. Oprócz tego kilka nowych tweedów Seleny Gomez, kilka od chłopaków z One Direction, a po za tym nic ciekawego. Za mało osób obserwuje na tweeterze. Wyszłam z niepotrzebnych mi stron i zastanowiłam się nad kolejną piosenką. W końcu padło na 1D – One Thing. Podśpiewując tekst piosenki zaczęłam kręcić się wokół własnej osi. Słuchałam wiele piosenek różnych wykonawców, gdy zorientowałam się, że jest już 18.04. Miałam wziąć jeszcze prysznic, więc udałam się do łazienki, po prysznicu i wytarciu całego ciała ręcznikiem ubrałam się w to:

   Znów sprawdziłam godzinę. 18:30. Dlaczego nie może być trochę późniejsza pora. Cały pół godziny myślenia o wszystkim.
   Położyłam się na łóżku i gapiłam w sufit
   Doszłam do wniosku, ze muszę zmienić nastawienie do Ashley, w końcu zachowam się jak ta starsza i mądrzejsza, jak to zawsze mówili moi rodzice. Po prostu będę ignorowała jej głupie odzywki, mam nadzieje, że dam radę. W końcu nie wydawało się być to trudnym zadaniem. Ale i tak mam nadzieję, że jak najszybciej wróci do ojca. No tak, nie przyjechała jeszcze do nas, a ja już mam jej dość…

Doszła w końcu godzina naszego spotkania, podeszłam do lustra i jeszcze raz przeczesałam włosy szczotką. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. „Zachowuj się, gdyby nigdy nic się nie stało” przypomniałam sobie w myślach.
-Wychodzę – krzyknęłam.
W odpowiedzi usłyszałam tylko krótkie „okej”.
   Wychodząc z domu od razu spostrzegłam Kierana opartego o maskę dużego czarnego samochodu, wyglądał jak zawsze świetnie :
   Po przywitaniu się, otworzył przede mną drzwi i sam wsiadł do auta.
   W radiu leciała akurat kończyła się piosenka One Direction – Best Song Ever.
-Nie dawno dużą ilością fanów cieszy się zespół Room94 – rozległ się głos faceta w radiu ...

-------------------------------


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 10 sierpnia 2013

Libeter Awards :D

"Nominacja do Libeter Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób ( informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie można nominować bloga, który Cię nominował."

Z góry piszę, że nie sprawdzam ile te blogi mają obserwujących :D Po prostu je kocham <3

Sarah Thomson KOCHAM CIĘ ZA NOMINACJE :D  ( http://crazy-life-with-one-d.blogspot.com/ )

Moje nominacje :










11. Nie wiem co tutaj dać, zabrakło mi bloga :D



Odpowiedzi na pytania :

1. Lubisz pisać swoje opowiadanie ?
Kocham je pisać <3

2. Wolisz czytać książki, czy fan fiction ? Dlaczego ?
Więc, ogólnie kocham czytać książki, ale muszą być zajebista :D Ale FF też kocham czytać, zwłaszcza w nocy, ale później się w to wciągam i kończę często po 5 rano :D

3. Jakie jest twoje największe marzenie ?
Może to głupie, ale chciałabym umieć perfekcyjnie angielski. Mogłabym się ze wszystkimi dogadać. Fajnie byłoby wyjechać na jakieś wakacje za granicą, taka nie zorganizowana wycieczka, gdzie prawie ze wszystkimi byś mogła bez problemu porozmawiać.

4. Czy twój idol obserwuje cię na tt ?
Niestety nie :'(

5.Jesteś od czegoś uzależniona ? Jeśli tak to od czego ?
Od komputera, tt, trochę od fb i od MUZYYYYYKI <3 

6.Jak mijają ci wakacje ?
Cały czas siedzę w domu, ale mam komputer :D

7. Ile masz lat ?
14

8. Co skłoniło cię do napisania bloga ?
Więc, zawsze pisałam dużo opowiadań, ale tylko tak dla siebie. Moje najnowsze opowiadanie postanowiłam trochę zmienić i zrobić z tego FF, żeby sprawdzić czy podoba się komuś :D

9. Ulubiony artysta / zespół ?
Oczywiście Room94 <3
Ale kocham też : 1D, Selene Gomez, Austina Mahone Green Day i BTR

10. Wybierasz się na This Is Us ?
Bardzo chciałam, ale jednak nie idę. To długa historia :)

11. Masz hobby ? Jeśli tak to jakie ?
Lubie grać ( jeśli można to nazwać grą :D ) na gitarze :)

Moje pytania :

1. Jak masz na imię ?
2. Ile masz lat ?
3. Czy piszesz jeszcze jakiś blog ?
4. Ulubiony zespół / wokalista ?
5. Za co ich / go / ją kochasz ? :D
6. Twój ulubiony cover ?
7. Ulubiona piosenka ?
8. Lubisz Room 94 ?
9. Co sądzisz o The Vamps ?
10. Masz konto na tt ?
11. Ile osób obserwuje cię na tt ? ( o ile go masz ) :)

piątek, 9 sierpnia 2013

Wiecie co ... ?

Pisze to tak sobie.
Szczerze mówiąc chciałam już skończyć pisanie tego bloga, po prostu no przestało mi się podobać to opowiadanie :(
No ale tak sobie patrze na poprzedni wpis: 5 komentarzy, jej, fajnie, nie wiedziałam, że chociaż tylu osobom się to spodoba, więc jednak jeszcze trochę to pociągnę :D
HAHAHA
No dobra, więc, po prostu was kocham.

Kude, ostatnio tak często wyznaje miłość obcym ludziom :D

wtorek, 6 sierpnia 2013

"O nie..." część 1 ( i chyba ostatnia ;) )

Znów dzięki wam, za te komentarze, i za jednego obserwującego :D LOVE YOU 

Poprzedni rozdział i ten jakoś mi dziwnie wyszły, więc ... , więc nie wiem co ;)  Ale to pisze

----------------------- 

   Biegałam po moim pokoju jak oszalała, szukałam spodni, jakiejś bluzki, szczotki do włosów…  . Jak zawsze, gdy się spieszyłam nie mogłam uczesać swoich głupich włosów, które zawsze nie mogły się normalnie ułożyć.
   To musiał być głupi pomysł mojej mamy, jak ona mogła ściągnąć tu Kierana.
   Boże…
   Tylko, jak ona to zrobiła ?
   Mój telefon.
   No tak, musiała znaleźć jego numer i wysłać mu sms-a czy coś. Chodź sms-y nie są w stylu mojej mamy, zawsze wolała do kogoś zadzwonić, więc może zrobiła to i tym razem.
   Miałam ochotę zabić moją mamę, spraszała moich znajomych do naszego domu, nie uprzedzając mnie o tym.
   Jakby to mi nie wystarczyło jeszcze Kieran widział mnie w tej piżamie.

   Nie mogę w to uwierzyć, właśnie chłopak który mi się podoba widział mnie w tak kompromitującym momencie mojego życia. Ciekawe co on sobie teraz o mnie myśli.
   Dobra, jestem gotowa, muszę już zejść właściwie, czy tego chcę, czy nie muszę się tam pokazać.
   Moja mama była w kuchni i właśnie coś podgrzewała. Mmm… spaghetti ? Kiedy ona zdążyła to zrobić ?
-O co tutaj chodzi – zapytałam wprost.
-Pozwoliłam sobie skorzystać z twojego telefonu i zrobić ci niespodziankę – powiedziała z dumą.
-Ale dlaczego mi o tym nie powiedziałaś choćby godzinę przed jego przyjściem ?
-Bo to miała być niespodzianka.
-Następnym razem, gdy będziesz miała zamiar zrobić mi taką niespodziankę, uprzedź mnie o tym – powiedziałam obrażona.
-No dobrze, nie obrażaj się, chciałam, żeby było miło – wyznała – no wiesz, twojego tatę moi rodzice poznali, gdy minął rok od kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, jak wy to teraz mówicie. A ja nie chciałam Tyle czekać, bo przez to całe wymyślanie, że wychodzę gdzieś do koleżanki, strasznie się oddaliłam od mojej matki, bo tak naprawdę wtedy spotykałam się z twoim ojcem. Ja mam tylko ciebie.
-Ale my nie jesteśmy razem - powiedziałam stanowczym głosem - Pomóc ci w czymś ? – zmieniłam temat.
-Zanieś jakieś szklanki i sok, a ja zaraz doniosę spaghetti.
   Wyjęłam trzy szklanki i chwyciłam je w jedną rękę, a w drugą sok pomarańczowy z lodówki. Wchodząc do salono-jadalni, czy jak to mogłam nazwać? W rzeczywistości był to zwykły salon z większym stołem, dlatego właśnie tam mama posłała naszego gościa.
   Kieran siedział na jednym z krzeseł, był ubrany w taką samą koszulę jak wtedy, gdy się poznaliśmy, ale tym razem w kolorze niebieskim, do tego czarne rurki i szare trampki, wyglądał cudownie.
   Gdy zauważył, że przyszłam od razu podniósł się z krzesła, a gdy odłożyłam szklanki i sok podszedł do mnie.
-Cześć, panda – powiedział z wielkim uśmiechem.
Uniosłam brew w zdziwieniu.
-Piżama – szepnął mi do ucha, gdy mnie przytulił na powitanie. Na szczęście mama tego nie widziała i dobrze.
-Ej – szturchnęłam go w ramie – ciekawe w czym ty śpisz.
-A chcesz sprawdzić – poruszył dziwnie brwiami.
-Debil z ciebie … - chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwała mi moja mama.
-Jak ty się odzywasz do naszego gościa – obróciłam się, właśnie, szła w naszą stronę, niosąc przy tym dwa talerze spaghetti. Miałam tylko nadzieje, że nie usłyszała propozycji tego głupka.
-Oszczędź sobie takie teksty tutaj – powiedziałam uśmiechając się przy tym, kiedy moja mama poszła po kolejną porcję. Ja w tym czasie nalałam do wszystkich szklanek soku.
   Po chwili siedzieliśmy już przy stole, oczywiście obiad nie mógł odbyć się bez głupich pytań mojej mamy upewniającej się, że nie jesteśmy jeszcze razem. W pewnym momencie nawet Kieran zakrztusił się sokiem dziwiąc się, że moja mama wymyśliła tak głupie pytania.
   Marzyłam, żeby ten obiad jak najszybciej się skończył, albo przynajmniej, żeby coś się wydarzyło, co by go choć na chwilę przerwało. Jednak, od razu pożałowałam swojego życzenia.
   Do mojej mamy zadzwonił telefon, a ona na chwilę opuściła nas i udała się do kuchni, słyszałam tylko kawałki rozmowy, ale to wystarczyło, bym wiedziała z kim i o czym mówi.
-Tak…Ashley…dlaczego płaczesz…pewnie, że możesz, Emily się ucieszy…na pewno tak nie myśli…jasne…jeśli tata się zgodził to możesz…przyjedziemy po ciebie na lotnisko…tak, tak, pa – pożegnała się i rozłączyła.
   Ashley jest moją siostrą, której tak strasznie nienawidzę, zawsze chciałam o niej zapomnieć, nigdy się ze sobą nie dogadywałyśmy. Nawet w szkole nie mogła się z nikim zaprzyjaźnić, to znaczy może bardziej nie chciała. Wolała być sama, może dlatego jest taka wredna.  Ma prawie siedemnaście lat. W tym roku miała zacząć naukę w collegu. Po rozwodzie rodziców zgodzili się na to, bym ja została z mamą, a ona z tatą.
   Nawet nie zauważyłam, że Kieran mi się przygląda.
-O co chodzi ? – spytał z troską.
-Mam nadzieje, że tylko o jakiś głupi żart.
   Mama przyszła do nas z powrotem i usiadła do stołu. Jak gdyby nigdy nic nawet się nie odezwała.
-Masz zamiar mi coś powiedzieć, czy tak to przemilczysz i jak zawsze dowiem się o wszystkim ostatnia ? – spytałam wprost.
-Chciałam z tobą o tym później porozmawiać.
-A może ja wolałabym się o tym dowiedzieć wcześniej, w końcu jestem twoją córką.
-No dobrze, więc Ashley do nas przyjedzie, pojutrze – gdy to mówiła, myślałam, że zaraz się rozpłaczę – dlaczego nawet tego ze mną nie uzgodniłaś, zawsze musisz wszystko robić sama, nie pytając mnie o zdanie.
-Emily zrozum, ona się pokłóciła z ojcem, nie znam dokładnie szczegółów.
-Mam już tego dość – krzyknęłam, wstając, tym razem byłam pewna, że wybuchnę płaczem.
   Wbiegłam na górę zatrzaskując za sobą drzwi od mojego pokoju, rzuciłam się na moje łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Denerwowało mnie to, że uzgadniała wszystko beze mnie, nawet te rzeczy dotyczące mnie.
-Zostaw mnie w spokoju – krzyknęłam, gdy usłyszałam otwierające się drzwi.
   Jednak to był Kieran, a nie moja mama …

-------------------

Mam nadzieje, że chociaż trochę się wam spodoba i mnie nie ocenicie za surowo :D

PAMIĘTAJ :

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

sobota, 3 sierpnia 2013

ZNAJOMY ZE SKLEPU ;) CZĘŚĆ 3

Znowu, wielkie dzięki za te komentarze, strasznie mnie motywują, choć na wielu innych blogach jest ich o wiele więcej, ale i tak was bardzo kocham  <3  <3  <3

------------------------------------

   Moją uwagę zwrócił przebiegający przed nami blondyn z wysoko postawioną grzywką. Miał na sobie czarne rurki, biały T-shirt i do tego dżinsową kamizelkę. Podążyłam za nim wzrokiem, chyba zauważył to Kieran i również na niego spojrzał.
-Dean ? – krzyknął.
Nieznajomy mi chłopak odwrócił się w naszą stronę i podszedł do ławki na której siedzieliśmy.
-Hej – powiedział, po czym wykonał niedźwiedzi uścisk z moim wczoraj poznanym znajomym – nie zauważyłem cię.
-Dean, poznaj Emily – wskazał na mnie – Emily to jest mój głupi brat Dean – zwrócił się do mnie.
   No tak, zapomniałam, Kieran opowiadał mi, że jego brat ma na imię Dean. Dlaczego o tym zapomniałam ?
Blondyn uderzył brata w ramie, po czym podał mi rękę, którą bez wahania uścisnęłam.
-Nie wiedziałem, że masz dziewczynę.
-Daruj sobie te teksty głupku – bronił się Kieran.
   Chwila, czy ja dobrze usłyszałam ? Czy Dean powiedział: „Nie wiedziałem, że masz dziewczynę” ? Czyli on jest wolny. Kieran jest wolny. Kieran nie ma dziewczyny. On naprawdę jest wolny.
   Na samą myśl o tym na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Ale czy powinno mnie interesować, czy jest wolny, czy nie ? Takiego chłopaka nie zainteresuje taka zwykła dziewczyna jak ja. Może wczoraj mi pomógł, rozmawiał, śmiał się ze mną tak samo jak dzisiaj, ale czy to ma jakieś znaczenie. Z pewnością nie jestem na jego poziomie. O czy ja do cholery mówię, „poziom” ? „Nie jestem na jego poziomie” ? Nigdy tak o nikim nie myślałam. No cóż i tak miałam trochę racji.
-Emily… - usłyszałam głos Deana – o czym tak rozmyślasz ?
-Co ? O niczym – szybko się wyprostowałam.
-Ta, jasne – uśmiechnął się, jakby czytał mi w myślach i wiedział jaki temat krąży mi po głowie – może przejdziemy się na lody – zaproponował.
-Dean, znajdź sobie dziewczynę i nie męcz mnie cały czas. Daj mi trochę odpocząć od siebie.
-Jeśli nie chcesz iść na lody – zaczęłam – to przejdź się jeszcze na spacer z Chucho, a ja pójdę z Deanem.
-Dobra, chodźmy na te lody – uśmiechnął się do mnie – ale odprowadzę naszego czworonoga do domu, okej ?
-To my pójdziemy do naszej ulubionej lodziarni – oznajmił Dean.
-Mhm – powiedział Kieran z nieco mniejszym entuzjazmem i zawołał psa.

***Kieran***

   Gdy tylko rozłączyliśmy się, a ja poszedłem odprowadzić naszego pieska do domu, wiedziałem, że muszę jak najszybciej skontaktować się z Deanem, by moja nowa znajoma o niczym się nie dowiedziała. Wysłałem mu jak najkrótszego sms-a.

„Emily nie może dowiedzieć się o zespole”

   Miałem tylko nadzieje, że mój brat wszystkiego nie popsuje.
   Kurde, a jeśli nie odczytał wiadomości, nie zabrał telefonu z domu, albo ma wyciszony dźwięk ? Postanowiłem podbiec do domu. Drzwi były otwarte, więc Sean i Kit byli w środku, ale nie miałem czasu iść do nich. Odpiąłem smycz i rzuciłem ją na szafkę w korytarzu. Po czym wybiegłem z domu. W połowie drogi do lodziarni zwolniłem, żeby nikt się nie domyślił, że się spieszyłem. Miałem wchodzić do środka, gdy usłyszałem głos Emily.
-Kieran – zawołała mnie, podążyłem wzrokiem za jej głosem. Siedziała na ławce z Deanem. Ruszyli w moją stronę. Weszliśmy do lodziarni, a potem zamówiliśmy lody. Najpierw Emily wzięła: czekoladowe, kawowe i truskawkowe, potem swoje zamówienie złożył mój brat zamówił dwie gałki lodów waniliowych, a na końcu ja: czekoladowe, śmietankowe i malinowe. Emily znów kłóciła się ze mną o tak mało istotna rzecz jak noszenie zakupów, ale tym razem chodziło o płacenie. Nie mogłem pozwolić na to by za siebie zapłaciła. Byłem zbyt dobrze wychowany ( ale się przechwalam ).

***
   Cały czas rozmawialiśmy jedząc przy tym lody. Dean zauważył, że robi się już ciemno, więc spytał mnie o godzinę. Sam zdziwiłem się, że czas nam tak szybko zleciał. Było już po 21, więc postanowiliśmy się zbierać.
   Gdy  tylko Emily znikła za progiem swojego domu, Dean zaczął mnie męczyć pytaniami.
-Co ty do cholery robisz ?
-Właśnie idę do domu – próbowałem zwlekać z odpowiedzią, wiedziałem, że po powrocie do domu da mi spokój.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi – chwycił mnie za ramie, żebym się zatrzymał.
   Chyba nie miałem wyjścia, musiałem mu wszystko wytłumaczyć.
-Po prostu Emily mi się podoba – wyznałem – i chcę, żeby poznała MNIE – podkreśliłem ten wyraz – tego prawdziwego mnie, a nie jakiegoś znanego piosenkarza. Pamiętasz co było z Amandą, po kilku dniach zrozumiałem, że nie spotyka się ze mną, bo mnie kocha, chciała tylko być znana.
-Wiec ona nas nie zna ? – zdziwił się.
-Myślałeś, że jesteśmy znani jak One Direction – zażartowałem, chociaż na mojej twarzy nie pojawił się nawet najmniejszy uśmiech.
-Przecież Emily cię lubi za to jaki jesteś, widziałem jak na ciebie patrzy. Dlaczego po prostu nie powiesz jej już prawdy ?
-Chcę jeszcze zaczekać – oznajmiłem.
-Tylko nie przegina, bo będzie na ciebie strasznie zła, gdy dowie się za późno.
-Ale ty się zrobiłeś przemądrzały – szturchnąłem go w ramię.
   Przez resztę drogi szliśmy w ciszy, a po dotarciu do domu, od razu położyłem się spać.

***Emily***

   Właśnie byłam na koncercie One Direction, gdy nagle Zayn  zabrał mnie na scenę. Zaczął śpiewać dla mnie piosenkę. Czułam na sobie zazdrosny wzrok każdej ich fanki. Z pewnością chciały mnie za to zabić, ale ja się tym nie przejmowałam, bo właśnie po raz pierwszy i zapewne ostatni, mój idol zadedykował mi swoją piosenkę.
-Emily, ile razy mam cie wołać ?
   No tak, to był tak piękny sen, ale moja mama musiała mi go popsuć.
   Wyciągnęłam rękę do pułki, żeby sprawdzić, która godzina, ale mojego telefonu tam nie było. Strasznie mnie to zdziwił, bo co wieczór go tam odkładałam. No cóż, może zostawiłam go na dole. I tak musiałam tam iść, bo mama nie dałaby mi spokoju. A godzina musiała być zapewne bardzo późna, bo wczoraj nie mogłam spać do 5 nad ranem.
   Wstałam z łóżka i przetarłam oczy, z pewnością nie wyglądałam dobrze, zresztą jak co dzień.
   Gdy zeszłam po schodach myślałam, że mam jakieś omamy, ale to była prawda. Marzyłam, żeby w tej chwili obudziła mnie moja mama, ale to nie był sen. Mój mózg, nie był w stanie powiedzieć słowa, w końcu wydusiłam z siebie głupie:
-O Boże…

------------------------------------

Dzięki, że to czytasz :D KOCHAM CIĘ 

Ten rozdział mi nie wyszedł, to znaczy nie mówię, że poprzednie mi wyszły, ale ten już w ogóle zepsułam, masakra, HAHAHA

Jeśli to czytasz zostaw swoją opinię w komentarzu, niezależnie czy podoba ci się opowiadanie czy nie ;)