Znów dzięki wam, za te komentarze, i za jednego obserwującego :D LOVE YOU
Poprzedni rozdział i ten jakoś mi dziwnie wyszły, więc ... , więc nie wiem co ;) Ale to pisze
-----------------------
Biegałam po moim
pokoju jak oszalała, szukałam spodni, jakiejś bluzki, szczotki do włosów… . Jak zawsze, gdy się spieszyłam nie mogłam
uczesać swoich głupich włosów, które zawsze nie mogły się normalnie ułożyć.
To musiał być
głupi pomysł mojej mamy, jak ona mogła ściągnąć tu Kierana.
Boże…
Tylko, jak ona to
zrobiła ?
Mój telefon.
No tak, musiała
znaleźć jego numer i wysłać mu sms-a czy coś. Chodź sms-y nie są w stylu mojej
mamy, zawsze wolała do kogoś zadzwonić, więc może zrobiła to i tym razem.
Miałam ochotę
zabić moją mamę, spraszała moich znajomych do naszego domu, nie uprzedzając
mnie o tym.
Jakby to mi nie wystarczyło
jeszcze Kieran widział mnie w tej piżamie.
Nie mogę w to
uwierzyć, właśnie chłopak który mi się podoba widział mnie w tak
kompromitującym momencie mojego życia. Ciekawe co on sobie teraz o mnie myśli.
Dobra, jestem
gotowa, muszę już zejść właściwie, czy tego chcę, czy nie muszę się tam
pokazać.
Moja mama była w
kuchni i właśnie coś podgrzewała. Mmm… spaghetti ? Kiedy ona zdążyła to zrobić
?
-O co tutaj chodzi – zapytałam wprost.
-Pozwoliłam sobie skorzystać z twojego telefonu i zrobić ci
niespodziankę – powiedziała z dumą.
-Ale dlaczego mi o tym nie powiedziałaś choćby godzinę przed
jego przyjściem ?
-Bo to miała być niespodzianka.
-Następnym razem, gdy będziesz miała zamiar zrobić mi taką
niespodziankę, uprzedź mnie o tym – powiedziałam obrażona.
-No dobrze, nie obrażaj się, chciałam, żeby było miło –
wyznała – no wiesz, twojego tatę moi rodzice poznali, gdy minął rok od kiedy
zaczęliśmy ze sobą chodzić, jak wy to teraz mówicie. A ja nie chciałam Tyle
czekać, bo przez to całe wymyślanie, że wychodzę gdzieś do koleżanki, strasznie
się oddaliłam od mojej matki, bo tak naprawdę wtedy spotykałam się z twoim ojcem. Ja mam tylko ciebie.
-Ale my nie jesteśmy razem - powiedziałam stanowczym głosem - Pomóc ci w czymś ? – zmieniłam
temat.
-Zanieś jakieś szklanki i sok, a ja zaraz doniosę spaghetti.
Wyjęłam trzy
szklanki i chwyciłam je w jedną rękę, a w drugą sok pomarańczowy z lodówki.
Wchodząc do salono-jadalni, czy jak to mogłam nazwać? W rzeczywistości był to
zwykły salon z większym stołem, dlatego właśnie tam mama posłała naszego
gościa.
Kieran siedział na
jednym z krzeseł, był ubrany w taką samą koszulę jak wtedy, gdy się poznaliśmy,
ale tym razem w kolorze niebieskim, do tego czarne rurki i szare trampki,
wyglądał cudownie.
Gdy zauważył, że
przyszłam od razu podniósł się z krzesła, a gdy odłożyłam szklanki i sok
podszedł do mnie.
-Cześć, panda – powiedział z wielkim uśmiechem.
Uniosłam brew w zdziwieniu.
-Piżama – szepnął mi do ucha, gdy mnie przytulił na
powitanie. Na szczęście mama tego nie widziała i dobrze.
-Ej – szturchnęłam go w ramie – ciekawe w czym ty śpisz.
-A chcesz sprawdzić – poruszył dziwnie brwiami.
-Debil z ciebie … - chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwała
mi moja mama.
-Jak ty się odzywasz do naszego gościa – obróciłam się,
właśnie, szła w naszą stronę, niosąc przy tym dwa talerze spaghetti. Miałam
tylko nadzieje, że nie usłyszała propozycji tego głupka.
-Oszczędź sobie takie teksty tutaj – powiedziałam
uśmiechając się przy tym, kiedy moja mama poszła po kolejną porcję. Ja w tym
czasie nalałam do wszystkich szklanek soku.
Po chwili
siedzieliśmy już przy stole, oczywiście obiad nie mógł odbyć się bez głupich
pytań mojej mamy upewniającej się, że nie jesteśmy jeszcze razem. W pewnym
momencie nawet Kieran zakrztusił się sokiem dziwiąc się, że moja mama wymyśliła
tak głupie pytania.
Marzyłam, żeby ten
obiad jak najszybciej się skończył, albo przynajmniej, żeby coś się wydarzyło,
co by go choć na chwilę przerwało. Jednak, od razu pożałowałam swojego
życzenia.
Do mojej mamy
zadzwonił telefon, a ona na chwilę opuściła nas i udała się do kuchni,
słyszałam tylko kawałki rozmowy, ale to wystarczyło, bym wiedziała z kim i o
czym mówi.
-Tak…Ashley…dlaczego płaczesz…pewnie, że możesz, Emily się
ucieszy…na pewno tak nie myśli…jasne…jeśli tata się zgodził to
możesz…przyjedziemy po ciebie na lotnisko…tak, tak, pa – pożegnała się i
rozłączyła.
Ashley jest moją
siostrą, której tak strasznie nienawidzę, zawsze chciałam o niej zapomnieć, nigdy
się ze sobą nie dogadywałyśmy. Nawet w szkole nie mogła się z nikim
zaprzyjaźnić, to znaczy może bardziej nie chciała. Wolała być sama, może
dlatego jest taka wredna. Ma prawie
siedemnaście lat. W tym roku miała zacząć naukę w collegu. Po rozwodzie
rodziców zgodzili się na to, bym ja została z mamą, a ona z tatą.
Nawet nie
zauważyłam, że Kieran mi się przygląda.
-O co chodzi ? – spytał z troską.
-Mam nadzieje, że tylko o jakiś głupi żart.
Mama przyszła do
nas z powrotem i usiadła do stołu. Jak gdyby nigdy nic nawet się nie odezwała.
-Masz zamiar mi coś powiedzieć, czy tak to przemilczysz i
jak zawsze dowiem się o wszystkim ostatnia ? – spytałam wprost.
-Chciałam z tobą o tym później porozmawiać.
-A może ja wolałabym się o tym dowiedzieć wcześniej, w końcu
jestem twoją córką.
-No dobrze, więc Ashley do nas przyjedzie, pojutrze – gdy to
mówiła, myślałam, że zaraz się rozpłaczę – dlaczego nawet tego ze mną nie
uzgodniłaś, zawsze musisz wszystko robić sama, nie pytając mnie o zdanie.
-Emily zrozum, ona się pokłóciła z ojcem, nie znam dokładnie
szczegółów.
-Mam już tego dość – krzyknęłam, wstając, tym razem byłam
pewna, że wybuchnę płaczem.
Wbiegłam na górę
zatrzaskując za sobą drzwi od mojego pokoju, rzuciłam się na moje łóżko i
zaczęłam płakać w poduszkę. Denerwowało mnie to, że uzgadniała wszystko beze
mnie, nawet te rzeczy dotyczące mnie.
-Zostaw mnie w spokoju – krzyknęłam, gdy usłyszałam
otwierające się drzwi.
Jednak to był Kieran, a nie
moja mama …
-------------------
Mam nadzieje, że chociaż trochę się wam spodoba i mnie nie ocenicie za surowo :D
PAMIĘTAJ :
CZYTASZ = KOMENTUJESZ