WSTĘP
Po dwóch
rozprawach sądowych z powodu rozwodu rodziców wiedziałam, że moje życie nie
będzie takie proste i przeciętne jak zawsze myślałam. Moi rodzice już od
jakiegoś czasu nie mogli się ze sobą dogadać. Każda rozmowa kończyła się
kłótnią. Szczerze mówiąc miałam już tego dość. Marzyłam o ich rozwodzie, ale
gdy mnie o tym poinformowali zrozumiałam, że nie będzie to takie fajne. Miałam
zamieszkać z matką, a ojca widzieć tylko w co drugi weekend i jeśli moja mama
się zgodzi trochę częściej. Moje życie w takiej rozbitej rodzinie dopiero się
zaczęło, ale ja już wiedziałam, że to nie będzie zbyt fajne. Moja mama
zachowywała przy mnie pozory uśmiechając się, ale przechodząc koło jej pokoju
słyszałam jej płacz.
Kończył się rok
szkolny, a mama wpadła na pomysł, że pojedziemy na wakacje do Hiszpanii (czekał
mnie bardzo długi lot samolotem, ponieważ mieszkaliśmy w Londynie). Cieszyłam
się z powodu wakacji, gdyż mogłyśmy trochę odpocząć od napiętej sytuacji, a
przy okazji miałam możliwość bardziej się opalić. Nie przejmowałam się, że nie
dotrę do domu na pierwsze dni szkoły. Właściwie nie miałam pojęcia kiedy
wracamy i nie obchodziło mnie to. Nie należałam do części osób w mojej szkole, która
przejmowała się każdą nieusprawiedliwioną godziną zajęć i nie chodziła wcale na
wagary.
Po długim locie
samolotem, nudzeniu się w nim i wielu innych rzeczach, dojechałyśmy do naszego
wynajętego domku w Walencji. Szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam gdzie to jest
do póki nie dowiedziałam się, ze mam tam zamieszkać na jakiś czas.
Dom stał nad samym
morzem, widząc go miałam nadzieję, że trafię na pokój z widokiem na ten cudny
widok. To byłoby cudowne co wieczór widzieć zachodzące słońce, tonące w
schłodzonym morzu.
Weszłyśmy do
środka, dom był całkiem duży, powiesiłam bluzę na wieszak, którą zabrałam ze
sobą zupełnie niepotrzebnie. Od razu chciałam zobaczyć mój pokój, lecz nie było
go na parterze, była tam tylko kuchnia, łazienka i sypialnia mojej mamy.
Wbiegłam po schodach na górę otworzyłam jedne z dwóch drzwi, ale była tam druga
łazienka, „ja to mam szczęście” pomyślałam i przeszłam do ostatnich drzwi. Był
to mój pokój, był duży, miał wielkie łóżko z kilkoma poduszkami. Cieszyłam się
z balkonu z widokiem na morze, a pod jedną ze ścian stało kilka szaf i szuflad.
Byłam w trakcie
rozpakowywania się gdy do mojego pokoju weszła mama.
-Jak ci się podoba dom ? – zapytała.
-Jest naprawdę piękny – oznajmiłam.
-Przejdziemy się do sklepu, jestem strasznie głodna ?
-Jasne – odłożyłam właśnie trzymaną ostatnią koszulkę do
szafy – i tak się już rozpakowałam.
-Naprawdę – zdziwiła się – ja ledwo schowałam kilka
kosmetyków do szafki w toalecie.
-To może pójdę do sklepu sama – zaproponowałam.
-Nie, bo jeszcze mi się tam zgubisz – uśmiechnęła się - A po
za tym i tak nie znasz hiszpańskiego.
-Ty też go nie znasz, a ja uczyłam się go trochę w szkole.
Dam sobie radę – zapewniłam ją. Po Hiszpańsku znałam tylko kilka podstawowych
wyrazach, liczb, alfabet, umiałam zapytać o godzinę i o drogę, ale mama nie
musiała o tym wiedzieć.
Na szczęście
zgodziła się na moje samodzielne pójście do sklepu. Dostałam od niej pieniądze,
listę zakupów i dokładną instrukcje jak tam dojść. Nie było do niego aż
tak daleko. Był to wielki supermarket. Od razu do niego weszłam, w końcu miałam
tylko pół godziny do zamknięcia. Cieszyłam się, że nie będę musiała tam do
nikogo się odzywać, bo i tak nie dałabym sobie z tym rady. Przeszłam do działu
pieczywa i wrzuciłam do koszyka kilka bułek, następnie do nabiału, gdzie
wzięłam mleko, dwa sery i dwa truskawkowe jogurty z następnych półek wzięłam
sok pomarańczowy, kilka pomidorów i kawę rozpuszczalną. Później podeszłam do
kasy i ustawiłam się w kolejce. Przede mną stał jakiś niski facet w blond
włosach z całą stertą różnych produktów. Gdy taśma na zakupy zrobiła trochę
miejsca odłożyłam na nią swoje produkty.
Czekając na swoją
kolej rozglądałam się po sklepie. Właśnie jakaś kobieta z dzieckiem pakowała
swoje zakupy do siatki foliowej, gdy wszystko się jej rozsypało.
Kasjerka
przywitała mnie z wielkim uśmiechem, po czym zaczęła kasować moje rzeczy. Miała
na sobie białą koszulę, która była dla niej zdecydowanie za mała i jakieś
jeansy. Na plakietce przypiętej do koszulki było napisane „ ANITA” .
Kasjerka odezwała
się do mnie po hiszpańsku, a ja nie wiedziałam co to znaczy.
-Kurde – wyrwało mi się. Nie miałam pojęcia co jej odpowiedzieć
Miałam nadzieje, że sama odpowie sobie na to pytanie, ale
się na to nie zapowiadało, gdyż powtórzyła pytanie ponownie.
-Pyta czy chcesz siatkę foliową – ktoś szepnął mi do ucha.
Od razu się odwróciłam. Był to
bardzo przystojny chłopak w moim wieku, miał dłuższe czarne włosy w których
zauważyłam okulary przeciwsłoneczne, piwne oczy w które mogłaby patrzyć w
nieskończoność. Ubrany był w skaty, ciemne jeansy i koszulę w czerwoną kratę. Był znacznie ode mnie wyższy, może 10
centymetrów, mój wzrok był na wysokości jego brody.
O patrze nowe opowiadanie o ROOM'IE :D Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
Usuń